Przygotowania do pierwszych zajęć
I nadszedł ten dzień. Smykomultisensoryka miała opanować Wyszodrodzką 80A. 7 marca będzie dla mnie czasem szczególnym. Oficjalnie Sensorek rozpoczął swoją działalność. Przygotowania szły pełną parą. Od godziny 8.00 rano przygotowywaliśmy wszystko na przyjęcie maluszków. Chciałam, żeby wszystko było idealnie, ale czy tak było? Ale o tym później. Co przygotowaliśmy? Na otwarciu nie mogło zabraknąć kawy. Jestem kawoszem, więc ten napój bogów musiał być punktem programu. A jak kawa to i musiało być coś do kawy. Piekarnia Słubice przygotowala swoje pokazowe produkty. Były mufinki, kruche cisteczka i przepyszne pączki. Ale to nie wszystko. Przystroiliśmy także Sensorka w balony i przygotowaliśmy je też dla dzieci.
No i się zaczęło…
Kawa w ekspresie zaparzona, pięknie pachnie. Wszystko wysprzątane. Czekamy na pierwszych gości. Są, przyszli. Rozpoczęły się pierwsze zajęcia. To co potem się działo, to jakoś trudno mi ogarnąć pamięcią. Z tego wszystkiego zapomnialam robić zdjęcia, o krótkich filmach nawet nie wspomnę. Czas biegł nieubłaganie. Kolejna grupa i kolejna. Dzieci sie zmieniają, a ja biegam pomiędzy tymi, którzy skończyli zajęcia i nie chca wyjśc z sali, bo im jest tu fajnie, a tymi, którzy siedzą w poczekalni i nie chcą wejść, płaczą. Ostatnie zajęcia skończyły się o 15.00. Uff, dotrwałam jakoś do końca. Sensorek trochę zdemolowany, ale szczęśliwy. Przez jego próg tego dnia przeszło 24 dzieci i tyle samo rodziców.
Trochę danych statystycznych
W zajęciach wzięło udział 24 dzieci. Najmłodszy maluszek miał 5 miesięcy, a najstarszy 5 lat. Wszystkie dzieci podzielone były na cztery grupy. Na zajęciach w zależności od wieku zaplanowane były różne aktywności. Największym zainteresowaniem dzieci cieszyły się tunele i mąkolina, z której pieczone było ciasto orzechowe. Do przygotowania makoliny zużyłam 6 kg mąki i 2 litry oleju. Do zabawy posłużyły także orzechy laskowe i włoskie, a do butelek sensorycznych wykorzystałam 1 duży blok papieru kolorowego, 2 opakowania sztucznych brylantów, pudełko kolorowych szkiełek i jedno opakowanie szklanych koralików. Trudno jest mi policzyć wszystkie balony, które moje pomocnice napompowały. Na pewno było 10 szt podłużnych zielonych balonów, z których dziewczyny kręciły pieski.
Rola rodzica
Nie można też zapomnieć o rodzicach, którzy aktywnie uczestniczyli w zajęciach i pomagali w ogarnięciu zajęć, gdy czasami to dzieci przejmowały inicjatywę w prowadzeniu spotkania. Czy to był problem? Nie. Podążanie za dzieckiem jest najlepszym sposobem na dostarczeniu dziecku tych doświadczeń sensorycznych, które on w danej chwili potrzebuje.
Podsumowanie
Następnego dnia przyszedł czas na podsumowanie tych zajęć. Oczywiście, im dlużej sie zastanawiałam, tym miałam większe wątpliwości, co do przygotowania tych zajęć. Smykomultisensoryka wydawałaby się takimi prostymi zajęciami, a w rzeczywistości wymaga dyscypliny wewnętrzej prowadzącego. Teraz poprowadziłabym takie spotkania zupełnie inaczej. Co mi więc pozostało? Iść dalej, przestać roztrząsać i wyciągnąć wnioski, by ulepszyć zajęcia. I TAK TRZYMAĆ:)
Specjalne podziękowania dla Oli i Darii za pomoc.
0 komentarzy