Kilka słów wstępu
Opisana poniżej historia jest prawdziwa. Ilu z nas borykało się lub nadal boryka się z problemami sensorycznymi. Jako dorośli ludzie potrafimy sobie z nimi radzić. Nie zakładamy ubrań, których struktura nas drażni, nie jemy tego, co nam w buzi przeszkadza, unikamy głośnych lub jaskrawych miejsc. A co ma zrobić małe dziecko, kiedy mama zmusza go do nałożenia niewygodnych dla niego skarpetek, do zjedzenia ryżu, którego dotyk w buzi wywołuje wymioty? Buntuje się, płacze, krzyczy, rzuca się na podłogę, by w ten sposób wyrazić swój sprzeciw. Może ta poniższa opowieść uświadomi niektórym rodzicom, że ich dziecko nie jest złośliwe, leniwe czy uparte. Ono w ten sposób nie zgadza się na to, co wprowadza dyskomfort, ból, nieprzyjemne uczucia.
Dobrze jest wiedzieć…
„Kiedy modne było noszenie sztruksów, spódnic z wełny w kratę, golfów i rajstop, ja zawsze byłam niemodnie ubrana. Miałam na sobie znoszone dżinsy i miękką koszulkę.
Golfy sprawiały, że czułam się, jakby mnie ktoś dusił. Sztruks wydawał nieznośny dźwięk, który sprawiał, że bałam się, że wszyscy to słyszą. Moje rajstopy były zawsze sztywne, a szew na palcach bardzo mi przeszkadzał.
Połykałam zielony groszek jak pigułki, ponieważ nie mogłem znieść tekstury groszku.
Kiedy wszyscy inni wkładali puder dla niemowląt do butów, aby pachniało słodko, nie mogłam nawet dotknąć proszku dla niemowląt.
Te dziwactwa trwały i utrudniały moje życie. Wyrosłam na wrażliwego dorosłego.
A potem miałam dzieci. Kiedy moje starsze dziecko się urodziło, było tym, co ludzie nazywali wybrednym dzieckiem. Niepokoiły go tekstury, denerwowały go nieoczekiwane dźwięki. Gdy podrósł, zjadał tylko cztery posiłki. Jeśli cokolwiek mu nie smakowało wypluwał lub odmawiał jedzenia.
W końcu dowiedzieliśmy się, że ma problemy z przetwarzaniem sensorycznym, podobnie jak jego młodszy brat. Różnice w uczeniu się i myśleniu występują w rodzinach. Więc kiedy dowiedziałam się o problemach przetwarzania sensorycznego moich dzieci, zaczęłam myśleć, że być może byłam czymś więcej niż dziwacznym dzieckiem i wrażliwą osobą dorosłą.
Jak jest obecnie?
Nadal mam problemy z niektórymi teksturami, zarówno teksturami odzieży , jak i teksturą żywności. Ogarnia mnie lęk przed tłumem, mam klaustrofobię w windach, chorobę lokomocyjną. W dużych miastach często zdarza mi się, że jestem tak przeciążona hałasem, światłem, że muszę to odreagować nocą, kiedy wszyscy idą na drinki lub kolację.
Przez lata próbowałam to ukryć przed ludźmi. Teraz kiedy te moje dziwactwa zostały nazwane, jest mi lżej. Wiem, co mi jest i umiem sobie z tym radzić. Rozumiem też moje dzieci. Nie uciekam już przed tym. Rozmawiam z innymi rodzicami, wyjaśniam im, z czym borykają się ich dzieci. Przyznałam się też w pracy, że mam problemy sensoryczne i czasami muszę zregenerować siły w zacisznym miejscu. Nie zawsze rozumieją moje zachowanie, ale dają mi tę przestrzeń, bym mogła uspokoić zmysły”.
0 komentarzy